1 kg maki
500 ml zsiadłego mleka
1 szkl śmietany 12%
4 łyżki cukru
1 czubata łyżeczka sody
szczypta soli
3 jajka
Wszystkie składniki włożyć do miski i zagnieść luźne ciasto.
Wałkować na grubość ok pół centymetra, i kroić na kawałki.
Smażyć na smalcu lub oleju na złoty kolor z obu stron pulchne placuszki.
Placuszki pochodzą ze wsi z tak dawnych czasów kiedy to ludzie palili w piecach i piekli je wprost na fajerkach i nazywały sie one "Fajerkasy" Niestety teraz fajerek juz nie ma. Ale smżone na patelni smakują równie pysznie. Choć nieco inaczej ..
Dają się zjesć na drugi dzień, czy trzeba natychmiast? :)
OdpowiedzUsuńJeśli nie zrobimy za twardego ciasta to na drugi dzień są ciągle dobre.. kurcze moje nie doczekały drugiego dnia :))
OdpowiedzUsuńNazwa cudowna :) Myślę, że znam kogoś, kto by je bardzo polubił...muszę je zrobić.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają:) Chętnie je niedługo zrobię.
OdpowiedzUsuńU mnie w domu mówiło się na nie "krzywe placki" :). Bardzo je lubię, szczególnie, kiedy są świeże i chrupiące :)
OdpowiedzUsuńA ja jem te placki najchętniej po kilku godzinach albo na drugi dzień ponieważ zaraz po usmażeniu mdli mnie po nich.Ponadto mam troszkę inny przepis. 0.25 l mleka zsiadłego,plaska łyżka sody,2-4 czubate łyżki cukru(można dodatkowo dodać cukry wanilinowego) i na koniec mieszając dokładam mąki aż zrobi się ciasto które można już wyrabiać ręką.Mąkę dodaje stopniowo mieszając.Oczywiście że spróbuje tego przepisu ale również będę eksperymentował z częściowymi lub całkowitymi zamiennikami mąki
OdpowiedzUsuńJak dawno jadłam takie placuszki ... U mnie mówiło się na nie podeszwy ... bo były robione w takim kształcie . Smaczne były z dżemem
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzo smacznie :))
u nas nazywają się sodziaki :)
OdpowiedzUsuńja robie z jednym jajkiem bez śmietany i soli i jest oki ;-) pyszne z dżemem i cukrem pudrem polecam
OdpowiedzUsuń